Fizyka LO Turek
Start
Nauczyciele
Nauczanie
Konkursy
Ciekawostki
Aktualności
Astronomia
Struktura materii
Doświadczenia domowe
Testy z fizyki
Spis treści i wyszukiwarka
Hosted by:
W kręgu fizyki LO Turek
« Poprzednia  Następna »
Anegdoty 
Wolfgang Pauli (1900 - 1958)
Fizyk szwajcarski pochodzenia austriackiego, otrzymał Nagrodę Nobla w 1945 roku za odkrycie zakazu przyjmowania tych samych liczb kwantowych (zakaz Pauliego), przewidział istnienie neutrina.

Pauli Jednego razu odbywał się wykład o grawitacyjnym przesunięciu linii widmowych ku podczerwieni. Pauli był w wyjątkowo złej formie. Mylił się przy rachunkach i w końcu otrzymał wzór ze złym znakiem. Starł go i zaczął chodzić wzdłuż tablicy coraz szybciej, zmieniając znak jeszcze parę razy. W końcu zrezygnowany odwrócił się do audytorium i powiedział:
- Mam nadzieję, że teraz wszyscy dobrze zrozumieli przesunięcie ku podczerwieni.

Wszystkie osiągnięcia Pauliego dotyczyły fizyki teoretycznej. W laboratorium był niemile widzianym intruzem. Wśród fizyków krążyły opowieści o tak zwanym "efekcie Pauliego". Polegał on na tym, że ilekroć słynny teoretyk pojawił się w pracowni, psuły się przyrządy, a doświadczenia nie udawały się. Pewnego razu w laboratorium Jamsa Francka w Getyndze nastąpiła eksplozja. Zupełnie nieoczekiwanie aparatura uległa całkowitemu zniszczeniu. Szybko znaleziono powód tego nieszczęścia. Na stacji w Getyndze zatrzymał się właśnie pociąg jadący z Zurychu do Kopenhagi. Wśród jego pasażerów był Pauli.

Pewnego razu Pauli przedstawiał swoją propozycje teorii wszystkiego, gdy wśród publiczności był obecny Niels Bohr, na którym teoria nie wywarła szczególnego wrażenia. Podniósł rękę i powiedział:
- Wszyscy tutaj na sali zgadzamy się, że twoja teoria jest szalona. Nie możemy się jednak zgodzić co do tego, czy jest ona wystarczająco szalona.

Długo oczekiwany odczyt Pauliego w Cambridge odbywał się w sali gdzie skrzypiała jedna deska. Kiedy Pauli natrafił na skrzypiącą deskę, zamiast jej unikać, celowo chodził po niej tam i z powrotem przez cały czas, skrzypiąc niemiłosiernie. Gdyby nagle ktoś zachichotał, ogarnęłoby to w mgnieniu oka całą salę, niczym ogień wyschnięte drewno w kominku. Na dodatek Pauli mówił o rozwiązywaniu liczącego dwadzieścia lat problemu z elektrodynamiki kwantowej, co stanowiło temat naprawdę wyrafinowany i większość audytorium nic z tego nie rozumiała. Najgorszy był moment, gdy Pauli podszedł do tablicy, dopisał maleńki symbol do niezmiernie długiego wzoru, wrócił do skrzypiącej deski, przeszedł po niej kilkakrotnie, zatrzymał się i grożąc przez cały czas palcem, powiedział:
- To wynika z przyjętej konwencji.
Pauli
Pauli znany był ze swojego przesadnego krytycyzmu. Jeden z jego doktorantów wspominał:
- Pracować dla Pauliego to było cudowne. Można go było pytać o wszystko i nie bać się, że uzna jakieś pytanie za głupie. Pauli wszystkie pytania uznawał za głupie.
Gdy w 1928 roku Pauli przyjechał do Leydy wygłosić referat, Paul Ehrenferst przyjrzał się mu i powiedział:
- Pańskie prace podobają mi się bardziej niż pan.
Pauli odrzekł:
- A ze mną jest akurat odwrotnie.

Podczas dyskusji naukowej z Paulim jeden z jego kolegów poprosił o wolniejsze tempo, ponieważ nie potrafi myśleć tak szybko jak Pauli. Na to Pauli:
- Nie mam Panu za złe, ze myśli pan powoli, ale mam za złe, ze publikuje pan szybciej niż myśli.

Po śmierci Pauli poszedł do nieba, Bóg powiedział do niego:
- Byłeś dobrym człowiekiem i dobrym fizykiem. Czy mogę zrobić coś, co sprawiło ci przyjemność?
Na to Pauli:
- Panie Boże, chciałbym znać sekret budowy świata, bo całe życie starałem się go poznać.
- Proszę bardzo - rzekł Bóg, wyciągnął kredę, stworzył tablicę i napisał na niej kilka równań.
- Oto jest ten sekret.
Pauli podszedł do tablicy, pokręcił głową i powiedział jedno, bardzo często przez siebie używane słowo:
- Dummnkopf (dureń).

Arnold Johannes Wilhelm Sommerfeld (1868 - 1951)
Niemiecki fizyk teoretyczny, zajmował się mechaniką kwantową, promieniowaniem rentgenowskim, teorią rozchodzenia się fal radiowych i akustycznych oraz teorią budowy materii.
Sommerfeld
Sommerfeld stworzył w Monachium wyspecjalizowany instytut, który szybko stał się sławny w świecie, zarówno w fizyce teoretycznej jak i eksperymentalnej. W dowód uznania uzyskał wysoki tytuł "Geheimrat", dosłownie znaczący "tajny radca", ale wówczas już tylko ceremonialny. Tytuł ten sobie bardzo cenił.
Pewnego razu do instytutu Sommerfelda przyjechał z Ameryki gość, który znał trochę niemiecki. Gdy pierwszy raz spotkał na korytarzu Sommerfelda, przywitał go słowami "Guten Morgen" (dzień dobry) i bardzo był zdziwiony, że sławny profesor popatrzył na niego jak na powietrze i nic nie odpowiedział. Następnego dnia przy spotkaniu z Sommerfeldem skłonił się więc jeszcze uprzejmiej, mówiąc: "Guten Morgen, Herr Professor", ale profesor odburknął tylko coś niezrozumiałego pod nosem. Dopiero po wyjaśnieniach kolegów, trzy dni później był już przygotowany i widząc przechodzącego korytarzem Sommerfelda, pozdrowił go słowami: "Guten Morgen, Herr Geheimrat". Tym razem profesor zatrzymał się, podał mu z uśmiechem rękę i stwierdził:
- Ach, dzień dobry, panie kolego; z przyjemnością widzę, że pańska znajomość niemieckiego polepsza się z dnia na dzień.

Sommerfeld wychował wielu znakomitych fizyków, w tym czterech laureatów Nobla (Hans Bethe, Peter Debye, Werner Heisenberg i Wolfgang Pauli). Sam jednak Nagrody Nobla nie otrzymał, choć był wielokrotnie do niej zgłaszany. Pauli zetknął się z Sommerfeldem, gdy miał 12 lat. Jego ojciec chrzestny Ernest Mach przyprowadził go wtedy na wykład uniwersytecki. Po wykładzie Sommerfeld zapytał chłopca, czy coś zrozumiał.
- Zrozumiałem wszystko - odparł Pauli - z wyjątkiem tego, co jest napisane z prawej strony u góry tablicy.
Sommerfeld Sommerfeld popatrzył na tablicę i z zakłopotaniem przyznał:
- Tam istotnie zrobiłem błąd.
Pauli ufny w swój geniusz do większości fizyków odnosił się później lekceważąco, a nawet brutalnie, ale w stosunku do Sommerfelda był zawsze bardzo uprzejmy, stale mu tylko przytakując:
- Tak jest, Herr Geheimrat. Ależ oczywiście, Herr Geheimrat.

Sommerfeld swoich współpracowników zapraszał często do swego domku w górach. Tam dnie spędzano na jeździe na nartach, a wieczory na dyskusjach o fizyce. Często też przebywał w kawiarni, gdzie rozwiązywał skomplikowane problemy, pisząc wzory wprost na marmurowym blacie stołu. Pewnego razu pozostawił tam rozpoczęty wyjątkowo trudny rachunek, a następnego dnia ze zdumieniem stwierdził, że jakiś matematyk dokończył pracę i dopisał poprawne rozwiązanie.
- Proszę szklankę wody i nowy stół - zawołał do kelnera.

Innym razem w instytucie Sommerfelda przeprowadzano słynny eksperyment, w którym można był obserwować dyfrakcję promieni rentgenowskich, udowadniając, że są one falami elektromagnetycznymi. Wtedy aparatura rentgenowska była jeszcze dość prymitywna. Jako źródło wysokiego napięcia służył induktor, w skład którego wchodził specjalny mechanizm zegarowy, który po paru sekundach ponownie włączał induktor. Okazało się wtedy, że drgania przerywacza przenosiły się do sieci elektrycznej zasilającej lampy łukowe na ulicy przed gmachem i powodowały tam co kilka sekund głośne trzaski i szmery. Kiedy jeden z przechodniów poprosił o wyjaśnienie zjawiska wychodzącego właśnie z gmachu fizyka, ten, rozbawiony, położył palec na ustach i rzekł:
- Pst, Profesor Sommerfeld chrapie.

Paul Adrien Maurice Dirac (1902 - 1984)
Fizyk angielski, dostał Nagrodę Nobla w 1933 roku za wkład w rozwój mechaniki kwantowej, przewidział istnienie pozytonu i antymaterii.

Dirac był naukowym samotnikiem, człowiekiem niezwykle małomównym, skromnym i nie dbającym o rozgłos. Podobno przyczyną było to, że jego ojciec, który pochodził z rodziny francuskojęzycznej, zmuszał dzieci do rozmawiania w domu po francusku. Dirac zaś nie potrafił mówić po francusku, więc milczał. Już jako sławny fizyk Dirac udzielił wywiadu pewnemu dziennikarzowi w Ameryce, który potem napisał, że powitalne "proszę wejść" przy drzwiach było jednym z najdłuższych zdań w całym wywiadzie. Dirac zachowywał się tak, jakby miał mnóstwo czasu, a jego najważniejszym zadaniem było wyglądanie przez okno.
Dirac - Profesorze, czy mógłby pan objaśnić mi swe badania? - Nie.
- Czy chadza pan do kina? - Tak.
- A kiedy był pan ostatnio w kinie?- W 1920 roku.

Dirac był, przez cale życie człowiekiem bardzo skromnym, unikającym rozgłosu. Gdy w roku 1933 przyznano mu Nagrodę Nobla z fizyki, chciał początkowo odmówić jej przyjęcia. Koledzy długo próbowali wyperswadować mu ten zamiar. Udało sie to dopiero Rutherfordowi który ostrzegł Diraca, ze odmowa przyjęcia nagrody spowodowałaby jeszcze większy rozgłos.

Dirac słynął nie tylko z lakoniczności ale również z braku cierpliwości dla ludzi mniej inteligentnych. Po jednym z wykładów, w czasie przeznaczonym na pytania i odpowiedzi, jego słuchacz poskarżył się:
- Doktorze Dirac, nie rozumiem, jak wyprowadził pan ten wzór w górnym lewym rogu tablicy.
Dirac odpowiedział:
- To jest stwierdzenie, a nie pytanie. Następne pytanie, proszę.

Kiedyś ktoś spytał Diraca jakie jest jego hobby. Dirac myślał przez 15 minut, po czym odpowiedział:
- Myślenie.

Paul Dirac ożenił się z siostrą innego fizyka, Eugeniusza Wignera. Gdy pewnego dnia odwiedzili go dawno nie widziani znajomi i zobaczyli nieznaną im kobietę podającą herbatę, zapytali o nią gospodarza.
- Aaa... to siostra Wignera - odpowiedział Dirac.
Innym razem zauważono, że Dirac błąka się bez widocznego celu po ulicach Cambridge. Zapytany o powód odpowiedział:
- Siostra Wignera właśnie rodzi dziecko.

Pewnego dnia Dirac siedział w swoim gabinecie wraz z gościem, innym znakomitym profesorem. Nagle rozlega sie pukanie do drzwi, wchodzi sekretarka oznajmiając, ze przyszły korekty jego pracy do poprawienia. Widząc gościa sekretarka chce sie juz wycofać, ale Dirac prosi o te korekty. W ciągu kilku minut robi poprawki w kilku miejscach i oddaje korekty do wysłania sekretarce. Jego gość jest zdumiony tym co zobaczył:
- Mi poprawienie korekt zajmuje kilka dobrych godzin.
- Ja myślę o treści pracy przed jej napisaniem - odpowiada Dirac.

Pewnego razu na wykładzie Diraca, przeszkadzała mu wyjątkowo napastliwa mucha. Przy pomocy muchołapki próbował się jej kilkakrotnie pozbyć, ale za każdym razem mucha była sprytniejsza. W pewnym momencie zauważył jednak, że mucha usiadła na tablicy w miejscu dogodnym do uderzenia. Dirac zamachnął się, ale nie uderzył. Gdy go zapytano dlaczego tak postąpił, odparł:
- To była nie ta mucha.
Chadwick
Sir James Chadwick (1891 - 1974)
Fizyk angielski, dostał Nagrodę Nobla w 1935 roku za odkrycie neutronu.

Został fizykiem przez przypadek. Kiedy zdawał egzamin na wyższe studia matematyczne na uniwersytecie w Manchesterze, przez pomyłkę usiadł na ławce dla kandydatów na przyszłych fizyków. Dopiero po zdanym egzaminie zdał sobie z tego sprawę. Był jednak tak nieśmiały, że wstydził się przyznać do pomyłki egzaminatorom.

W 1932 Chadwick na podstawie eksperymentów odkrył i opisał nową cząstkę w jądrze atomu, która została nazwana neutronem. Za to odkrycie otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki. W późniejszym czasie Chadwick dowiedział się, że w tym samym czasie identycznego odkrycia dokonał niemiecki uczony Hans Falkenhagen, który jednak obawiał się opublikowania tego odkrycia. Chadwick pragnął podzielić się z niemieckim naukowcem Nagrodą Nobla (zarówno samą nagrodą, jak i gratyfikacją pieniężną z nią związaną), ale skromny Falkenhagen odmówił.

Hendrik Antoon Lorentz (1853 - 1928)
Fizyk holenderski, otrzymał Nagrodę Nobla za badanie wpływu pola magnetycznego na promieniowanie świetlne, wyprowadził wzory na przekształcenie czasoprzestrzeni między układami inercjalnymi, znalazł wyrażenie na siłę działającą na poruszający się ładunek w polu magnetycznym.
Lorentz
Był cichy, spokojny, dość wątły i bardzo późno nauczył się mówić. Już jako 18-latek ukończył z wyróżnieniem studia matematyczne i fizyczne na uniwersytecie w Lejdzie. Na końcowym egzaminie z matematyki egzaminator uznał wprawdzie, że Lorenz wypadł wystarczająco dobrze, żeby zaliczyć, ale wyraził pewne rozczarowanie poziomem jego przygotowania. Później jednak wyszło na jaw, że egzaminator przez pomyłkę uznał, iż to jest egzamin doktorski.

Lorentz był w szkole prymusem. Jako prymus miał obowiązek recytować w klasie poranna modlitwę. Strasznie tego nie lubił. W związku z tym planował celowe robienie błędów rachunkowych w zadaniach aby stracić pozycje prymusa. Kiedy jednak rozwiązywał jakie błędy mógłby zrobić, każdy z nich wydawał mu sie tak głupi, ze odstąpił od tego zamiaru.

Lorentz miał ciekawy sposób czytania tekstów fizycznych, na przykład prac. Mianowicie najpierw zapoznawał sie z problemem jaki w pracy ma być rozważany. Potem zamykał prace i sam próbował znaleźć rozwiązanie tego problemu. Zwykle mu sie to udawało. Otwierał wówczas na powrót prace, rzucał tylko okiem na jej zakończenie i kiedy przekonywał sie, ze podane tam rozwiązanie jest zgodne z jego własnym, był pewien, ze praca autora jest poprawna.

Pewien doktorant Lorentza wyjątkowo długo pisał swoją pracą. Znalazł już wtedy pracę w innym mieście i co dwa tygodnie systematycznie przyjeżdżał do Lorentza, aby uzgodnić z nim następny urywek tekstu. Po ostatniej wizycie doktorant włożył gotowy rękopis do teczki i udał się w drogę powrotną do domu. Niestety, teczka z drogocennym tekstem gdzieś się po drodze zapodziała. Widocznie z nadmiaru wrażeń młody człowiek zgubił ją albo mu ją skradziono. Zrozpaczony zatelegrafował do Lorentza, informując o swoim nieszczęściu.
- Proszę się nie martwić - natychmiast odtelegrafował Lorentz - potrafię cały tekst Pana rozprawy odtworzyć z pamięci.
Rzeczywiście, po paru dniach doktorant otrzymał od niego przesyłkę z pełnym tekstem swojej rozprawy.

Georg Simon Ohm
Georg Simon Ohm (1787 - 1854)
Niemiecki nauczyciel matematyki, z zainteresowania fizyk, odkrył proporcjonalność między natężeniem prądu a napięciem.

W Koloni będąc nauczycielem matematyki Ohm zainteresował się fizyką w 1825 roku podał wyniki badania prądu z galwanicznej baterii Volty przez druty różnej długości. Miarą prądu było wychylenie igły magnetycznej umieszczonej obok drutu. Dodatkowo przyjął jako parametr skomplikowaną funkcję tego wychylenia, co spowodowało, że prawo swoje zapisał, najpierw używając logarytmów. Wyniki ogłosił w pracy "Obwód galwaniczny opisany matematycznie". Skomplikowana postać matematyczna spowodowały falę krytyki. Nie zmieniło sytuacji po ogłoszeniu streszczenia w postaci już niewiele od tej, którą znamy z obecnych podręczników.
Profesor z Berlina Georg Friedrich Pohl napisał o jego pracach, że "każdy, kto patrzy na świat z szacunkiem dla jego urządzenia, musi odwrócić się od tej książki jako produkt nieuleczalnego urojeni, którego jedynym celem jest umniejszenie dostojeństwa przyrody". Zdaniem Pohla teoria Ohma to stek nagich fantazji, które nie znajdują potwierdzenia nawet w najbardziej powierzchownych obserwacjach faktów". W końcu pruski minister edukacji, przekonany krytycznymi uwagami, powiedział, że "fizyk głoszący takie herezje nie zasługuje na to aby nauczać". Głęboko dotknięty tymi uwagami Ohm zrezygnował z nauczania w Koloni.

Gustav Robert Kirchhoff (1824 - 1887)
Fizyk niemiecki, badacz zjawisk elektrycznych, elektromechanicznych, cieplnych i optycznych, oraz dotyczących sprężystości ciał stałych i przepływów cieczy, sformułował prawa Kirchhoffa dla przepływu prądu stałego w obwodach, oraz prawo promieniowania temperaturowego, wraz z Robertem Bunsenem opracował metodę analizy spektralnej (spektroskopię), dzięki której odkryli dwa nowe pierwiastki: rubid i cez.

Kirchhoff Kiedyś w towarzystwie rozmawiano o odkryciach w astronomii. Kirchhoff pochwalił się, że udało mu się stwierdzić obecność złota na Słońcu. Przysłuchujący się rozmowie bankier skomentował jego słowa lekceważąco:
- Cóż Panu z tego przyjdzie, skoro to złoto jest niedostępne.
Kilka lat później Londyńskie Royal Society przyznało Kirchhoffowi za jego odkrycia duży medal ze szczerego złota. Kirchhoff nie omieszkał wybrać się do owego bankiera. Pokazując mu medal, powiedział z nieukrywalną satysfakcją:
- Widzi Pan, jednak uzyskałem złoto ze Słońca.

Niedługo po odkryciu analizy widmowej Kirrchhoffa zaproszono do wygłoszenia wykładu w Karslsruhe. Kiedy znalazł się na miejscu, zatrzymał go stojący przy wejściu na salę portier.
- Proszę pańską kartę wstępu.
- Nie mam karty wstępu - odpowiedział uczony.
- Bez niej nie mogę wpuścić pana na salę.
- Chciałbym więc kupić taką kartę.
- Niestety, już ich nie ma, gdyż sala jest całkowicie zapełniona - odparł nieugięty portier.
- W takim razie pójdę sobie - rzekł Kirchhoff i skierował się do wyjścia.
Na szczęście zauważył go ktoś z organizatorów wykładu i wprowadził na salę.

Robert Wilhelm Bunsen (1811 - 1899)
Niemiecki fizyk i chemik, skonstruował palnik gazowy (palnik Bunsena), stworzył wraz z Kirchhoffem podstawy analizy widmowej, dzięki której odkryli dwa nowe pierwiastki: rubid i cez.
Bunsen
Bunsen nigdy nie był żonaty. Zwykł mawiać, że nie ma czasu na takie sprawy. Prawie cały czas spędzał w laboratorium oraz wykładając, co bardzo lubił. Od pracy ze żrącymi związkami miał tak zrogowaciałe palce, że mógł je wkładać w płomień palnika własnej konstrukcji. W ten sposób pokazywał studentom w którym miejscu płomienia temperatura sięga 300°C. Był znany z dużego poczucia humoru, ale i dużego roztargnienia. Kiedyś, gdy oddał do naprawy zegarek, okazało się, że zapomniał go nakręcić.

Bunsen zasiedział się kiedyś u znajomych do późnego wieczora, a gdy miał wychodzić, zaczął padać rzęsisty deszcz. Ponieważ mieszkał dość daleko gospodarze zaczęli go namawiać, aby u nich zanocował. Bunsen po pewnym oporze zgodził się na to. Na tymże przyjęciu byli jednak jeszcze inni goście. Kiedy się rozeszli, stwierdzono, że razem z nimi zniknął i Bunsen. Sądzono, że się rozmyślił i mimo deszczu postanowił wrócić do domu. Wybierano się już spać, gdy nagle u drzwi wejściowych rozległ się dzwonek - na zewnątrz stał Bunsen z pakunkiem w ręku. Był przemoczony do ostatniej nitki i woda lała się z niego strumieniami.
- Co się z panem dzieje ? Przecież miał pan zostać u nas na noc - woła gospodarz.
- Oczywiście - odpowiada Bunsen z niezmąconym spokojem. - Skoro obiecałem, to zanocuję u państwa. Ale musiałem przecież przynieść z domu nocną koszulę.

Mikołaj Kopernik (1473 - 1543)
Astronom i lekarz, twórca jednolitej i syntetycznej teorii systemu heliocentrycznego.
Mikołaj Kopernik
Mikołaj Kopernik, tłumaczył kiedyś w towarzystwie, że Ziemia obraca się wokół Słońca, a nie na odwrót, jak dotąd sądzono. Ktoś z obecnych na biesiadzie nie zgodził się z tym. Dyskusja trwała dość długo, ale Kopernik nie potrafił przekonać niedowiarka. Wreszcie zniecierpliwiony astronom rzucił na salę ostatni argument:
- Przecież nie ogień kręci się wokół pieczeni, lecz pieczeń przy ogniu obracać się musi...

W 1516 roku Krzyżacy próbowali zdobywać zamek Olsztyn, którego dowódcą był Kopernik. W czasie oblężenia cała załoga cierpiała na chorobę. Kopernik wykrył, że przyczyną jest spożywanie chleba. Niestety, w warunkach oblężenia spożywanie czegoś innego nie było możliwe. Kopernik wysnuł, że szkodzi nie tyle chleb, ile raczej sposób jego spożywania na zamku. Kromki ówczesnego chleba, dość twardego, z grubo zmielonej mąki, nie dało się szybko zjeść. Często jedli w marszu i często zdarzało im się upuścić chleb na ziemie, otrząsali go i zjadali. A przy okazji połykali całą masę brudu. I być może to właśnie, jak podejrzewał Kopernik, a nie sam chleb, było przyczyną tajemniczej epidemii. Lekarz-astronom wpadł na pomysł, aby powierzchnię chleba posmarować jakąś jasną, jadalną substancją, tak aby na jej tle łatwo było zauważyć ewentualne zabrudzenia, a w razie potrzeby brud wraz z ochronną warstwą usunąć z bochenka. Do tego celu znakomita okazała się mocno ubita śmietana, czyli masło. I tak powstała kanapka.

Jan Heweliusz (niektóre inne formy nazwiska: Johannes Hevelius, Hewelke, Höwelcke) (1611 - 1687)
Gdański browarnik, astronom, matematyk i konstruktor instrumentów naukowych, wykonał dokładne mapy Księżyca, wydzielił na niebie jedenaście nowych gwiazdozbiorów, z których siedem utrzymało się do dziś (w tym Tarcza Sobieskiego), pierwszy w historii zagraniczny członek londyńskiego Royal Society.

Heweliusz Heweliusz do swych pomiarów konstruował własne przyrządy, przy czym, ale nie widział potrzeby stosowania w nich lunetek, uważając, że jest w stanie wystarczająco precyzyjnie dokonywać odczytów okiem nieuzbrojonym. Z tego powodu wdał się w polemikę z angielskim uczonym, Robertem Hooke'em, który podważał dokładność pomiarów Heweliusza. Dla rozstrzygnięcia sporu Royal Society przysłało do Gdańska młodego astronoma, by na miejscu przeprowadził obserwacje wraz z Heweliuszem: przy czym gdańszczanin posługiwał się przyrządami własnej konstrukcji, a wysłannik weryfikował jego wyniki, używając m. in. kwadrantu z lunetami. Okazało się, że pomiarom Heweliusza nie można nic zarzucić. Warto tu dodać, że ów młody angielski astronom nazywał się Edmund Halley - odkrywca najsłynniejszej komety. Jan Heweliusz wykonywał precyzyjnie pomiary dzięki wyjątkowemu ostremu wzrokowi, który udało mu się zachować nawet w dojrzałym wieku.

Heweliusz przyjaźnił się z królem Janem III Sobieskim (utrzymywał również kontakty z innymi władcami). Przyjmował władcę w domu pokazywał mu małe i duże obserwatorium. Sobieski jeszcze jako marszałek wielki koronny zamawiał u Heweliusza globusy, mikroskop, lunety i inne przyrządy. Zwycięstwo wiedeńskie Heweliusz uczcił wydzielając na niebie nowy gwiazdozbiór nazwany Tarcza Sobieskiego (Scutum Sobiescianum) składający się z siedmiu gwiazd odniesionych do siedmiu aktualnych członków rodziny królewskiej. Znajduje się on na Drodze Mlecznej, pomiędzy gwiazdozbiorami Wężownika, Węża, Orła i Strzelca.
Heweliusz
Krążą opowieści o tym, że astronom stawiał horoskopy koronowanym głowom. Najprawdopodobniej to nieprawda, choć na astrologii zarobiłby ogromne pieniądze. Wiadomo jednak, że Heweliusz ułożył horoskop dla króla Sobieskiego i jego syna Jakuba. Podobno ułożył też horoskop dla siebie, w którym przewidział swoją śmierć. Zmarł na serce w dniu swoich urodzin.

Podobno Heweliusz miał ukochaną papugę, która pod koniec każdego tygodnia pracy powtarzała za piwowarami słowa prośby o wypłatę, brzmiące po niemiecku: "Herr Hewelcke nu gohne wil", co można przetłumaczyć:
- Panie Hewelke, robota skończona.
Istnieje wiele anegdot dotyczących gadającej papugi. Podczas tragicznego pożaru, jaki w nocy z 26 na 27 września 1679 r. strawił kamienicę astronoma, ktoś z ratujących, zaalarmowany rozpaczliwym krzykiem "Herr Hewelke! nu gohne wi!", miał wedrzeć się do jednej z izb i znaleźć przerażoną papugę, która dzięki temu ocalała. Innym razem okrzyk ten miał uratować papugę, gdy została schwytana przez łakomego kota. Pogrążony w pracy Heweliusz usłyszał w porę dobiegające z paszczy czworonoga "Herr Hewelke! nu gohne wi!", dzięki czemu zdążył jeszcze wyswobodzić swoją ulubienicę.
Po raz ostatni papuga wypowiedziała je po śmierci astronoma, kiedy z pomieszczenia na piętrze domu, gdzie mieszkał i tworzył, znoszono trumnę z jego ciałem. Po słowach "Panie Hewelke, robota skończona" wierny ptak osunął się martwy.

Edmund Halley (1656 - 1742)
Angielski astronom i matematyk, odkrył ruchy własne gwiazd oraz istnienie eliptycznych orbit kometarnych, przepowiadając powrót komety znanej dziś jako kometa Halleya, zastosował rtęć jako ciecz termometryczną w termometrze, był również kapitanem statku, kartografem i profesorem geometrii.
Halley
W 1679 został wysłany do Gdańska przez Roberta Hooke'a, aby zweryfikować kwestionowane przez członków Towarzystwa Królewskiego (Royal Society) obliczenia położenia gwiazd dokonywane bez przyrządów optycznych przez Jana Heweliusza, skądinąd także członka Towarzystwa. Do lipca razem z gdańskim astronomem weryfikował obliczenia przy pomocy swych instrumentów, m.in. kwadranta z lunetami. Po ich zakończeniu Halley wydał niezwykle pomyślny dla Heweliusza wyrok. Gdy na w 1713 roku w galerii Bodleian portret Halleya zawisł obok portretu Heweliusza to niektórzy mówili, że słusznie ich portrety wiszą razem, bo podczas pobytu w Gdańsku Halley przyprawił rogi Heweliuszowi z jego młodą i ponoć bardzo urodziwą żoną. Heweliusz wtedy miał 65 lat, a jego druga żona, Elżbieta zaledwie 29 lat. Pojawienie się przystojnego i towarzyskiego młodzieńca musiało prowokować plotki. Ponoć Halley był oczarowany urodą i wiedzą astronomiczną Elżbiety i jeszcze przez kilka lat utrzymywał korespondencję z Heweliuszem i jego żoną oraz dokonywał w Londynie zakupów strojów na zamówienie pani Elżbiety. Żona
Kometa Halleya
Kometa Halleya
Heweliusza jednak aż do jego śmierci była jego wierną asystentką przy obserwacjach astronomicznych oraz dokończyła i wydała katalog gwiazd po śmierci Heweliusza.

Halley był bardzo towarzyski i nie stronił od zabaw i hulanek. Podczas starań o stanowisko profesora Oxfordu jego kandydatura jednak została zablokowana przez hierarchię kościelną ze względu na jego zbyt swobodne poglądy religijne. Profesorem astronomii został Dawid Gregory, uczony mniej znany i też nie świętoszek. Podobno do kawiarni często odwiedzanej przez Halleya przychodzili wtedy goście, mówiąc, że chcą ujrzeć człowieka, który jest mniej religijny od Gregory'go. Gdy w końcu objął katedrę geometrii to pojawiły się złośliwe komentarze, że profesorem zostaje człowiek, który przeklina i upija się jak marynarz.

Kiedy w 1697 roku do Anglii przybył przyszły car Rosji Piotr Wielki, Halley szybko się z nim zaprzyjaźnił i stał się kompanem nocnych hulanek w tawernach Londynu i szaleńczych zabaw, podczas których Piotr ze swą świtą zdewastował piękny dwór wynajęty specjalnie dla nich, samych szyb wybito ponad trzysta. Podobno podczas jednego z wyścigów z taczkami, potężny carewicz przewiózł Halleya jako pasażera przez żywopłot z ostrokrzewów.

Leopold Infeld (1898 - 1968)
Fizyk polski, zajmował się teorią względności, zorganizował w Uniwersytecie Warszawskim silny ośrodek badań fizyki teoretycznej.

Leopold Infeld Leopold Infeld gdy organizował Instytut Fizyki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie to odwiedził Marcina Mięsowicza w jego mieszkaniu w Krakowie i zaproponował mu przeniesienie do Warszawy. Chcąc się wykręcić Mięsowicz powiedział:
- Ja mam w Krakowie cały zespół współpracowników, których nie mogę opuścić.
Infeld odrzekł:
- To żadna trudność, przeniesiemy do Warszawy wszystkich, których pan będzie potrzebował.
Ale sprytny Mięsowicz podszedł do okna, a mieszkał tuż przy rynku i wskazał wieżę Kościoła Mariackiego.
- Ale ja mam tu wspaniały widok, którego nie chcę stracić.
Infeld odrzekł:
- No tak, tego widoku nie możemy przenieść do Warszawy.

Leopold Infeld wszystko chciał załatwiać, zaczynając od najwyższego szczebla. Podczas wizyty w Warszawie wybitnego fizyka austriackiego Victora Weisskopfa Infeld postanowił z nim iść do kina. Gdy przy kasie było kilka osób Infeld przyzwyczajony do rozmowy z najwyższymi władzami przedstawił się bileterce i zażądał widzenia z dyrektorem kina. Na odpowiedź, że dyrektora nie ma zaczął głośno besztać personel za nieporządek i brak dyscypliny. Weisskopf obserwował tę niezrozumiałą scenę i gdy dowiedział się o co chodzi, rzekł:
- Przecież przy kasie nie ma tłoku i zapewne są jeszcze bilety.
Infeld zreflektował się i ze śmiechem podszedł do kasy.

Leopold Infeld zapytany o różnice miedzy konwersacjami polskich i angielskich intelektualistów miał powiedzieć:
-W Polsce gadają oni głupstwa o ważnych rzeczach, a w Anglii rozmawiają inteligentnie o głupstwach.
Karl Schwarzschild
Karl Schwarzschild (1873 - 1916)
Fizyk i astronom niemiecki, przedstawił rozwiązania równań Einsteina, obliczył promień obiektu, z którego nie może wyjść światło, zwanego obecnie promieniem Schwarzschilda.

Schwarzschild był człowiekiem bardzo roztargnionym. Świadczy o tym zabawna historia opowiadana przez Maxa Borna. W pewnej restauracji w Getyndze młodzi profesorowie i wykładowcy uniwersytetu zwykli się zbierać na lunch. Schwarzschild był jej stałym bywalcem aż do czasu swego małżeństwa. Parę tygodni po ślubie pojawił się jednak niespodziewanie przy stoliku i wdał się w dyskusję z kolegami. Po jakimś czasie jeden z obecnych zapytał:
- Jak się panu podoba życie człowieka żonatego?
Schwarzschild złapał się za głowę, zarumienił się i z okrzykiem:
- Życie człowieka żonatego, ojej, zupełnie zapomniałem! - i wybiegł z restauracji.
Nicolaas Bloembergen
Nicolaas Bloembergen (ur. 1920)
Fizyk amerykański pochodzenia holenderskiego, otrzymał w 1981 roku Nagrodę Nobla za odkrycie masera trójpoziomowego.

Kiedy w 1964 r. Amerykanin Charles Townes otrzymał Nagrodę Nobla z fizyki za skonstruowanie lasera rubinowego, ofiarował żonie na pamiątkę kosztowny rubin. Gdy potem w roku 1981 laureatem nagrody został Nicolaas Bloembergen, odkrywca masera trójpoziomowego, jego żona upomniała się o odpowiedni klejnot, powołując się na przykład Townesa.
- Moja droga, jeśli tak bardzo chcesz, to jestem skłonny pójść w ślady Townesa. Muszę cię jednak ostrzec, że mój laser pracuje na cyjanku - odparł Bloembergen.

« Poprzednia  Następna »
Anegdoty